– Zadzwoniła do mnie pani z Dziennika Wschodniego i powiedziała, że wygrałem telewizor. Odpowiedziałem, że nie grałem w żadnej loterii, ale jak się okazało, że chodzi o „Odjazdową...”, to sobie przypomniałem. Jasne, że grałem i dalej będę grał – mówi pan Jerzy Mroczkowski. Mieszkaniec Lublina wygrał telewizor marki LG o wartości 2100 zł. – Z wygranej jestem bardzo zadowolony, mój obecny telewizor, który ma 15 lat oddam mamie, ona ma jeszcze starszy. Wojna o pilota się skończy, oglądam tylko sport – śmieje się pan Jerzy. Przyznaje, że zawsze miał szczęście. – Kiedyś była taka loteria „Koziołek”, wygrywałem prawie za każdym razem, w 6. klasie z kolei wziąłem udział w loterii książkowej, wylosowałem główną nagrodę, to było chyba pięć książek – wspomina. – Tym razem nie sądziłem, że mi się uda, przecież tyle osób bierze w tym udział, a tu taka niespodzianka! Mniej szczęścia w konkursach miał do tej pory pan Janusz Pik. – Od lat prenumeruję Dziennik Wschodni i zawsze biorę udział w konkursach, ale ani razu nic nie wygrałem. Aż do dziś – mówi zdobywca tabletu Samsung Galaxy Tab 4 o wartości 900 zł. – Byłem pewien, że mi się nie uda, nawet nie przyszedłem na losowanie. Pan Janusz nie kryje zadowolenia z wygranej. – Telewizor już mam, więc cieszę się, że dostanę tablet, być może będę musiał się trochę poduczyć. Pewnie będę dawał też swoim wnukom, jeden już ma, ale drugi nie. Pan Janusz zapewnia, że nadal będzie brał udział w naszych konkursach. – Taka wygrana zachęca, by próbować dalej. Trzecim szczęśliwcem jest pan Bolesław Lewczyk, który również wygrał w naszej loterii tablet Samsung Galaxy Tab 4. Nagrody z drugiego losowania można odbierać od 15 maja do 2 czerwca 2015 w siedzibie redakcji przy Krakowskim Przedmieściu 54 w Lublinie w godzinach 9–16. Finałowe losowanie odbędzie się 25 czerwca 2015 roku. Wówczas rozlosujemy nagrodę główną: nową škodę fabię oraz 3 tablety.
Pan Adam wpłacił za nowy telewizor 2000zł. Pozostałą kwotę należnej wartości będzie spłacał w równych ratach miesięcznych po 100zł przez 2 lata, z roczną stopą procentową 18%. Jaka była wartość telewizora zakupionego przez Adama w chwili zakupu?
Pani Maria po pierwszej wizycie u pana Jerzego zadowolona nie była. - Ani elegancko się nie ubrał, ani kwiatka nie kupił - mówiła. A jednak się pobrali. Ona miała 89 lat, on - 93. Zobacz wideo: Zimna krew w obliczu ognia. 10-letni bohater z Koronowa odznaczony Był 2007 rok. W maju pan Jerzy z Bydgoszczy owdowiał. Gdy nadszedł październik, pani Maria z Solca Kujawskiego (powiat bydgoski) pochowała męża. Potrzeba było i jej, i panu Jerzemu, czasu. Wtedy jeszcze się nie stwierdzili, że chcą w swoim życiu coś matrymonialne- Jerzy napisał ogłoszenie matrymonialne do rubryki „Może to Ty”, prowadzonej w Gazecie Pomorskiej we Włocławku - wspomina pani Maria. - To było w lipcu 2008 r. W anonsie określił swoje oczekiwania. Szukał pani w wieku zbliżonym do jego, wykształconej, pogodnej, z którą mógłby spędzić resztę życia. Czytałam gazetę, zauważyłam ogłoszenie. Pomyślałam: „A, odpiszę”.No i wówczas 76-latka odpisała i siebie opisała. - W odpowiedzi podałam, gdzie mieszkam, czym się zajmowałam zawodowo, ile mam dzieci, nawet stan posiadania list po paru dniach trafił do 80-letniego autora ogłoszenia. Mnóstwo ich dostał. - Wszystkie przeczytał, przeanalizował. Wybrał mój - dodaje od razu odezwał się do pani z listu. - Tak się złożyło, że Jerzy wsadził mój list gdzieś między rachunki. Potem o nim zapomniał. Po trzech miesiącach natknął się na niego. Zadzwonił pod podany przeze mnie przywitał się przez telefon z kandydatką z ogłoszenia. Zapytał, czy aktualne. Przecież mogła kogoś poznać albo się wrażenieOgłoszenie było aktualne. Umówili się. Pani Maria przyjechała pierwsza do pana Jerzego. Gdy stała już pod blokiem na bydgoskich Wyżynach, zastanawiała się, czy nastąpi przełom. - Na początku nie spodobało mi się - przyznaje kobieta. - Otworzył mi rzeczywiście wysoki, przystojny mężczyzna. Oczekiwałam jednak, że zaprezentuje mi się pan elegancko ubrany, a on założył spodnie przekroczeniu progu mieszkania pana w dresach znowu się zraziła. - Łóżko nie było pościelone. Sądziłam, że na stole będzie czekał na mnie kwiatek. Nic z tych zaproponował poczęstunek. Została, chociaż pomyślała, że długo tu nie zabawi. - Rozmowa od razu się kleiła - ocenia czytelniczka. - Jerzy powiedział, że pochodzi z Wileńszczyzny. Zaimponował mi tym, bo ja akurat z Podlasia. Wyjął stare, pożółkłe mapy. Tłumaczył, gdzie w szafieBardzo jej się spodobało, że jest lekarzem. Otworzył szafę i pokazał mundur. Piękny! Okazało się, że pan jest lekarzem wojskowym, Maria też niejako z branży. - Mam wykształcenie średnie pielęgniarskie, a studia zootoechniczne - wyjaśnia. - O życiu również rozmawialiśmy. Jerzy nie ma dzieci, ja natomiast córkę, syna i cztery wnuczki. Najstarsi nowożeńcy z kujawsko-pomorskiego to ci z Bydgoszczy: 89-latka i 93-latekWdowiec odprowadził ją na przystanek. - Zanim autobus przyjechał, Jerzy mnie zapytał: „Czy z tej mąki będzie chleb?” Nie byłam gotowa na żadne deklaracje. Nie wiedziałam, czy chcę być z trepem, to jest wojskowym. Zdecydowałam dać mu odpowiedź na się spotykać. Pani Maria jeździła głównie do Bydgoszczy. Postanowili, że debiutancka wizyta pana Jerzego u pani Marii nastąpi jeszcze przed gwiazdką 2008 r. Poznał bliskich swojej wybranki. - Do dziś opowiada, jak wtedy czuł wzrok moich czterech wnuczek na sobie. Osiem oczu, jak by nie patrzeć- wspomina pani dystansRodzina od razu polubiła emerytowanego doktora. Mimo że Solec i Bydgoszcz dzieli 18 kilometrów, pani i pan skrócili ten dystans. - Zamieszkałam u Jerzego - wyznaje nasza rozmówczyni. - Bez się kłopoty ze zdrowiem. - Którejś zimy upadłam na lodzie, złamałam rękę. Przez sześć tygodni miałam ją unieruchomioną w gipsie. Jerzy wyjątkowo czule mną się opiekował. Wkrótce mu się zrewanżowałam. Zachorował na płuca i trafił do szpitala. Tam jednak złamał nogę. Po wypisaniu go ze szpitala stałam się jego domu para pokonywała problemy zdrowotne. Sprawy urzędowe poza domem natomiast było już trudno pokonać. - Jerzy przestawał widzieć. Nawet przy mocnym świetle dostrzegał zaledwie kontury. Po mieszkaniu porusza się na pamięć. Od początku utraty wzroku miał świadomość wkraczania w okres inwalidztwa. A trzeba było wychodzić z domu. Pomagałam mu w wypełnianiu formularzy bądź w innych kwestiach. Tyle że dla urzędników czy lekarzy byłam jedynie jego znajomą. Niewiele mogłam zrobić nawet jako jego zdaniaPan Jerzy spędził kilka miesięcy w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Fakt, w Bydgoszczy, niedaleko domu, ale daleko od swojej połówki. Czas rozłąki sprawił, że narzeczeni zmienili zdanie co do ślubu. Chcieli się pobrać. Pandemia i choroby podpułkownika próbowały popsuć im plany, lecz narzeczeni nie poddali się. - Chociaż obowiązywały koronawirusowe obostrzenia, załatwiłam dokumenty do urzędu stanu cywilnego. Łącznie z zaświadczeniem od psychologa, że mój narzeczony jest w pełni świadomy swoich czynów i decyzji. Postarałam się, aby ceremonia odbyła się poza lokalem. Konkretnie - w ośrodku leczniczym, w którym przebywał mój Jerzy. Musiałam zdobyć marca 2021 r. pani Maria i pan Jerzy stanęli na ślubnym kobiercu. Ewenement w skali województwa kujawsko-pomorskiego. Panna młoda miała 89 lat, jej wybranek 93. Rekordziści Polski liczyli łącznie 196 lat. Ona miała 92 wiosny, on zaś dobraniPani Maria zaprezentowała się w eleganckim kostiumie, pan Jerzy w mundurze. Nawet kolorystycznie się dobrali. Świadkami były dwie wnuczki panny młodej. Córka pani Marii robiła zdjęcia. Po złożeniu przysięgi małżeńskiej był pocałunek. A po pocałunku przyjęcie. - Personel zakładu opiekuńczo-leczniczego przejął się naszym ślubem do tego stopnia, że jedna z pielęgniarek pierogi nam ulepiła na wesele. Oczywiście inne smakołyki na stole w wynajętej na ten czas stołówce także się było tańców, bo być nie mogło. Covid-19 nie pozwolił. Kameralne spotkanie jednak było. I pociąg, czyli jeden gość rytmicznie pląsający za drugim, również. Ot, minie pierwsza rocznica ślubu. Niewiele u małżonków się zmieniło. - Choroby męża postępują - wzdycha żona. - Jest niewidomy. Słuch mu szwankuje. Staje się niesamodzielny. Większość dnia leży. Jestem wciąż przy nim. W dni powszednie przychodzi pani opiekunka. Zostaje na trzy godziny z moim Jerzym. Wtedy mam czas na załatwienie spraw na mieście albo na zrobienie pani podkreśla: - Żadne choroby nie zniszczą naszej przełożonePan Jerzy 2 stycznia skończył 94 lata. Małżonka 25 lutego będzie obchodzić 90. urodziny. - Dotychczas raz na pięć lat wyprawiałam huczne urodziny. Kolejna zabawa wypadałaby w bieżącym roku. Chyba zimą odpuszczę ze względu na stan zdrowia Jerzego i na pandemię. Co się odwlecze, to nie uciecze. Wiosną będzie Maria myślami wraca do jednych z ostatnich swoich głośnych urodzin. Goście tańczyli do piosenki Maryli Rodowicz. Tak to leciało: „_Ech mała, nie szalej, bo masz 16 lat. Za wcześnie na bale, na kluby przyjdzie czas_”. - U mnie zmienili fragment i śpiewali: „Ech mała, nie szalej, bo masz 80 lat” - uśmiecha się pani. - Zaraz dyszkę więcej będę miała. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
NanoCell w odbiornikach LG, czyli ekran telewizora z nanocząsteczek, które zapewniają doskonałe nasycenie kolorów. Telewizory w RTV EURO AGD - Poznaj naszą ofertę Towarów z kategorii Telewizory.W ofercie m.in. Samsung QE65Q77CAT 65" QLED 4K 120Hz Tizen HDMI 2.1 DVB-T2, Sony KD-55X75WL 55" LED 4K Google TV Dolby Vision Dolby Atmos DVB-T2.
15 września zostawił w sklepie oficjalne pismo reklamacyjne, które przyjęto. Na to pismo, jak i na trzy następne, które Czytelnik wysłał listami poleconymi, nikt nie odpowiadał. Pod koniec listopada pan Jerzy napisał do mnie. Zapoznałam się z dołączonymi dokumentami, z których jasno wynikało, że sklep nie odpowiedział Czytelnikowi na reklamację w terminie ustawowych 14 dni. Zadzwoniłam do Altaira. Pracownica sklepu Monika Jarmołkowicz wyjaśniła mi, że telefonu klient reklamować nie może, bo po pierwsze aparat działa, po drugie innej instrukcji obsługi do aparatu nie ma. Szkoda tylko, że nikt oficjalnie nie ustosunkował się do reklamacji Czytelnika. Zgodnie z ustawą konsumencką sklep ma taki obowiązek wobec konsumenta. Jeśli tego nie zrobi, uznaje się, że reklamacja została uznana. W tej sytuacji brak odpowiedzi sklepu to właśnie uznanie roszczeń pana Jerzego. Jarmołkowicz miała sprawę wyjaśnić z prawnikami firmy. Następnego dnia zakomunikowała mi, że aparat zostanie Czytelnikowi oczywiście wymieniony na inny, z poprawną instrukcją.
. 534 154 52 710 118 542 391 35
pan jerzy kupił nowy telewizor